Gałkówek niewiele miał do powiedzenia w starciu z liderem.

2020-09-14
Michał
Piłka nożna
739

W piękne, słoneczne, sobotnie popołudnie na Stadionie Leśnym w Gałkówku miejscowy LKS gościł lidera łódzkiej „Serie A” grupy drugiej drużynę LZS Justynów. Po trzech seriach spotkań nieoczekiwanie miejscowi piłkarze mieli na koncie 7 punktów, które wywindowały ich na wysoką trzecią pozycję. Taka zdobycz dała graczom Gałkówka dużą pewność siebie. Lider z Justynowa przyjechał do rywala zza miedzy bez swojego bramkarza Pawła Worotnickiego, którego zastąpił Damian Lewosiński oraz pauzującego za czerwoną kartkę w meczu z Dmosinem Sylwka Kurnatowskiego. Na mecz nie dojechał również Kamil Karpiński – były gracz LKS Gałkówek. Kibice zastanawiali się co mogło stać za absencją sympatycznego gracza. Niektórzy śmiało mówili, że Kamil nie chciał grać przeciwko dawnym kolegom. Prawda jest taka, że Karpiu wybrał się na uroczyste chrzciny w swojej rodzinie. Na prawym skrzydle zastąpił go wracający do składu po kontuzji Grzesiu Kopeć. Przed sezonem dwumecz obu zespołów wypadł na korzyść drużyny z Justynowa. Co prawda w Gałkówku padł remis 1:1, ale w rewanżu w Justynowie LZS pokonał wysoko rywala 4:0.
Mecz rozgrywany był pod komendę LZS-u. Piłkarze długo utrzymywali się przy piłce, mądrze rozgrywali, szukali podań do skrzydeł. Niestety im bliżej bramki tym lepiej spisywała się obrona Gałkówka skomasowana na 30 metrze w dwóch liniach. Jedynie wysunięty napastnik gospodarzy próbował niepokoić obronę Justynowa. Miejscowi ograniczali swoje akcje ofensywne do szybkich kontrataków. A że był ich niewiele to tak naprawdę nie zagrozili bramce strzeżonej przez Damiana ani razu. Justynów również w pierwszej części nie szturmował bramki Gałkówka wszystkimi siłami. W 24 minucie powinno być 1:0 dla gości. Kacper Ambrozik przedarł się po prawej stronie i zagrał do środka pola karnego gdzie czekał Grzesiu Kopeć. Niestety kopnął futbolówkę w boczną siatkę. Justynów próbował strzałów z dystansu. Strzały Kuby Sapińskiego, Michała Biernackiego i Krzysztofa Pawlaka były zbyt słabe, a uderzenie Patryka Kińskiego poszybowało nad poprzeczką.
Na drugą połowę goście wyszli bez zmian choć intensywnie w przerwie rozgrzewał się Marcin Milczarek. Justynowianie przyśpieszyli grę i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 51 minucie Jakub Sapiński wykonywał rzut wolny na 18 metrze. Uderzył piłkę mocno przez mur, rykoszet sprawił, że piłka trafiła pod nogi nieobstawionego w polu karnym Igora Jagodzińskiego, który sprytnym strzałem ulokował ją w dolnym rogu bramki Gałkówka. Po tym golu miejscowi otworzyli się atakując większą liczbą graczy. To spowodowało, że ofensywni gracze Justynowa mieli w więcej miejsca i byli coraz bliżsi podwyższenia wyniku. W 75 minucie na szarżę w polu karnym zdecydował się nasz prawy defensor Kacper Szumicki. Wyprzedził przed końcową linią obrońcę gości, który nie widział innej możliwości i powalił go na ziemię. Sędzia po krótkiej chwili pokazał na wapno. Karnego pewnie wykorzystał Krzysiu Pawlak. Z piłkarzy Gałkówka zeszło powietrze. Jedynym sposobem dostania się na pole karne Justynowa były dalekie wrzutki lub dośrodkowania z rzutów wolnych z 30-40 metra. Bezbłędnie spisywała się jednak defensywa Justynowa nie dopuszczając na przedpole napastników Gałkówka. W bramce przy górnych piłkach królował Lewosiński. A nasi gracze zaczęli w ostatnich 10 minutach swoją grę. Mając więcej miejsca co chwila kotłowało się pod bramką Gałkówka. Dużo zamieszania wprowadzili ruchliwi i wszędobylscy Oskar Błaszczyk i szczególnie Adrian Rzepecki, który w 85 minucie przeprowadził akcję meczu. Minął na szybkości dwóch rywali, podciągnął do końcowej linii i wystawił piłkę do Igora Jagodzińskiego, który strzelił jednak ponad poprzeczką. Kolejną setkę zmarnował inny rezerwowy Kacper Zieliński. Tu jednak Zielowi przeszkodziła kępa trawy. Przed samym strzałem piłka niefortunnie skoczyła na bok. Gdyby trafił idealnie pewnie rozerwałby siatkę. Po końcowym gwizdku radość ogarnęła liczną widownie, która kibicowała graczom z Justynowa. Derby o las jak mówi się o piłkarskich pojedynkach obu drużyn znów na korzyść LZS-u. A, że pora na grzyby jest idealna to będą mogli chodzić po lesie z podniesioną głową. A może Las Gałkowski powinno się przemianować na Las Justynowski.
Mecz skończył się zwycięstwem lidera 2:0, choć gdyby strzelono 2-3 bramki więcej Gałkówek nie mógłby narzekać. Widać, że szwankuje skuteczność pod bramką rywali, pomocnicy czasem długo przetrzymują piłkę lub zagrywają niecelnie, a napastnicy dokonują wyborów, które nie służą drużynie. Na plus trzeba zaliczyć fakt, że kolejny mecz wyjazdowy udaje się rozegrać na zero z tyłu i tak naprawdę rywal nie stworzył żadnej stuprocentowej sytuacji bramkowej. Jeżeli justnowianie przyśpieszą grę w środku pola, skrzydłowi zaczną więcej pokazywać się po prostopadłych podań, a napastnicy umiejętnie przytrzymają piłkę i będą bardziej skuteczni nikt nie powinien zagrozić nam w tej rundzie. Najważniejsze mecze dopiero przed Justynowem choć już teraz tabela zaczyna kształtować czołówkę tej ligi. Przed nami ciężki, ale miejmy nadzieję ciekawy i zwycięski mecz z rezerwami Boruty. Spotkanie zostanie rozegrane w sobotę w Justynowie o godzinie 16:00. A jak wiemy wszyscy na własnym obiekcie nasi gracze nie są zbyt gościnni dla rywali.

LKS Gałkówek – LZS Justynów 0:2 (0:0).
Bramki dla LZS Justynów: Jagodziński 51’, Pawlak 75’.
Skład LZS Justynów: Lewosiński – Szumicki, Sapiński, Pankiewicz, Wachowiec, Kopeć (89’ Ratajczak), Biernacki (85’ Zieliński), Kiński (57’ Milczarek), Ambrozik (68’ Błaszczyk), Pawlak (76’ Rzepecki), Jagodziński.
Widzów: 100 w tym 40 z Justynowa.

M.P.

 




Ostatni mecz
Biuletyn
Jeśli chciałbyś otrzymywać informacje na temat naszego klubu, pozostaw maila.