Niesamowite.

2023-11-15
Michał
Piłka nożna
581
To co stało się w niedzielę 12 listopada zasługuje na jedno słowo – NIESAMOWITE. I nie dotyczy to tylko i wyłącznie samego meczu, choć to wydarzenie było w tym wszystkim najważniejsze. Po pierwsze niewiarygodny jest fakt, że udało się to spotkanie w ogóle rozegrać. Jeszcze parę dni wcześniej murawa w żaden sposób nie przypominała placu do gry w piłkę nożną. Błoto, kałuże i maź szczególnie w pasie od jednego pola karnego do drugiego. Podjęliśmy próbę doprowadzenia jej do stanu używalności. Po kilku dniach zabiegów w niedzielę rano okazało się, że jest szansa na rozegranie tego meczu. Druga niesamowita rzecz to, że w dżdżyste chłodne popołudnie na obiekt w Justynowie przyszedł komplet publiczności. Praktycznie wszystkie miejsca siedzące pod krytą były zajęte, a niektórzy fani oglądali spotkanie na stojąco. Piłkarze Justynowa swoją grą przyciągają na swój stadion kibiców bo Ci wiedzą, że zawsze mogą spodziewać się super widowiska. Trzecia sprawa to już sam mecz, szczególnie jego końcówka. To co zrobiła drużyna, to co zrobił Przemek Wilk… Po kolei.

Trener Madera przed spotkaniem z Zawiszą miał do dyspozycji praktycznie wszystkich zawodników. Poza kadrą znalazł się tylko chory Kacper Szumicki i Damian Lewosiński, który cały tydzień przebywał na stażu trenerskim w Lizbonie. Na ławce rezerwowych usiedli przeziębieni Dybisiak i Kopa. W pierwszym składzie zobaczyliśmy Konrada Mrugalskiego, który miał wspomagać w kreowaniu akcji Gumela. W ataku obok Wilka i Stąporskiego wyszedł Adrian Wiśniewski. Pierwsze 15 minut zdecydowanie należało do gości. Dużo łatwiej poruszali się na grząskiej i śliskiej murawie. Ich akcje był przemyślane i szybkie, kilkoma podaniami przedostawali się na przedpole Simińskiego. Efektem ich starań był stałe fragmenty w postaci rzutów rożnych, po których kotłowało się co niemiara. Dopiero w 15 minucie nasza drużyna zagościła pod bramką Zawiszy. Strzelał z woleja Wilk ale piłka przeleciał obok słupka. Trzy minuty później powinniśmy prowadzić. Piękna wymiana piłki w trójkącie Wilk, Stąporski, Wiśniewski. Ten ostatni wychodzi na czystą pozycję ale piłka odbija się od Kazimierczaka i trafiła w słupek. Zawisza po tych akcjach nie atakował tak ochoczo. Gra przeniosła się do środka pola, co jakiś czas raz jedni raz drudzy próbowali przedostać się pod pole karne przeciwników. W 27 minucie znów Wiśniewski bliski był strzelenia gola. Strzelał z woleja zza pola karnego. Niestety na drodze piłki lecącej w światło bramki stanął jeden z obrońców i nic z gola nie wyszło. W 35 minucie błąd w środku pola popełnił Sebastian Stąpniak. Wyprowadzając piłkę poślizgnął się na śliskiej murawie. Futbolówkę przejęli goście, trzy szybkie podania i Komorowski z prawego skrzydła zagrał w pole karne do wchodzącego Romana Ataniuka, który silnym strzałem pokonał Simińskiego.

W drugą połowę Justynów wyszedł z wiarą w szybkie doprowadzenie do wyrównania. Uprzedzając fakty drugie 45 minut należało do naszych piłkarzy. W 56 minucie nasi gracze próbowali skopiować akcje, po której padł gol dla Zawiszy. Z prawego skrzydła zagrywał do Stąporskiego Wiśniewski ale naszego strzelca zablokował obrońca. Minuty mijały, a bramka strzeżona przez Kazimierczaka pozostawała niezdobyta. Rywale próbowali się odgryzać ale akcje aktywnych Gieracha i Benduskiego blokowali nasi obrońcy lub pewnie interweniował Simiński. Dużo zamieszania w poczynania ofensywne Justynowa wprowadził Dybisiak. Raz po raz atakował prawym skrzydłem, był niedościgniony dla obrońców ale jego podania nie zawsze dochodziły do kolegów. Inny rezerwowy Maciek Kopa wchodząc na ostatnie 25 minut znacznie wspomógł Kurowskiego w odbiorze i był współbohaterem ostatnich minut. Najpierw od jego odbioru zaczęła się akcja, w której Przemek Wilk strzelił wyrównującego gola. W 88 minucie w zamieszaniu w polu karnym Wilu zwiódł obrońców, odwrócił się z piłką i pokonał Kazimierczaka. Justynów nie zachłysnął się remisem i dalej atakował. W 91 minucie znów Kopa tym razem zagrał do Wilka, który mimo asysty obrońcy strzelił na bramkę. Piłka szczęśliwie odbiła się od interweniującego Susłowskiego i wpadła do siatki obok zdezorientowanego Kazimierczaka. Zawisza ruszył na bramkę Justynowa niczym wściekły byk na toreadora. Chaotyczne akcje gości kończyły się stratami lub dobrymi interwencjami defensywy LZS-u. Po jednym z odbiorów Justynów ruszył trzech na jednego. Piłkę przy nodze miał Wilk i postanowił sam zakończyć tę akcję. Kąśliwy strzał z linii pola karnego wpadł do siatki. Po chwili nasz bohater utonął w obiciach swoich kolegów. Nie pamiętam na boisku w Justynowie tak szybkiego hattricka. Trzy gole w 7 minut i do tego w takich okolicznościach. Poza grupką kibiców Zawiszy na trybunach zapanowała euforia. Po trzeciej bramce sędzia zakończył mecz. Piłkarze ze Rzgowa długo nie mogli uwierzyć w to co stało się w ostatnich minutach. Po prostu na ich drodze stanęła drużyna, która zawsze gra do końca o pełną pulę. Ta ekipa ma to w sobie, to takie justynowskie DNA. Trener Madera zawsze powtarza - remis jest porażką, gramy tylko o trzy punkty. Pokazaliśmy to w kilku innych meczach. Nie wypaliło w Drzewicy, nie udało się z Pilicą. Ale końcówki w Moszczenicy i teraz w spotkaniu z Zawiszą na długo zagoszczą w głowach kibiców, piłkarzy, rywali. Wcześniej Stąporski teraz Wilk. Całe piękno piłki nożnej. Niesamowite!!!

LZS Justynów – Zawisza Rzgów 3:1 (0:1).

Bramki: Wilk 3 – 88’, 91’ i 95’ dla LZS Justynów, Atamaniuk 35’ dla Zawiszy. LZS Justynów: Simiński – Zych, Turek (73’ Pankiewicz), Stępniak, Wejman, Kurowski, Mrugalski (57’ Dybisiak), Gumel (68’ Kopa), Wilk, Wiśniewski, Stąporski.

Zawisza: Kazimierczak – Osojca, Suskiewicz, Jachymski, Sendal (79’ Krawczyk), Benduski (75’ Gołdyn (90’ Baranowski)), Owczarek, Cander, Gierach, Atamaniuk, Komorowski.

Widzów: 300




Ostatni mecz
Biuletyn
Jeśli chciałbyś otrzymywać informacje na temat naszego klubu, pozostaw maila.