Zwycięstwo cenniejsze niż złoto.

2020-08-31
Daniel
Piłka nożna
710

Po wysokiej wygranej w inauguracji sezonu nad drużyną Milanu z Łodzi, w drugiej kolejce naszych chłopców czekał prawdziwy sprawdzian charakteru. Naprzeciwko nam stanęła ekipa Błękitnych Dmosin, najbardziej nielubiany chyba zespół z jakim od kilku lat musieli się mierzyć nasi seniorzy. Dmosin nie dość, że jest bardzo mocną drużyną to pojedynki z nią od siedmiu spotkań zawsze kończyły się wygraną przeciwnika. Po ładnych, brzydkich, ciekawych, nudnych spotkaniach od czterech lat to zawsze Dmosin wybijał nam piłkę z głowy. Jadąc dziś do Błękitnych wiedzieliśmy, że to spotkanie może pokazać nam miejsce w szeregu, określić kierunek działania i wskazać właściwy wektor, w którą stronę będzie można podążać w sezonie 20/21. Porażka, mimo, że to dopiero druga kolejka w psychice zawodników mogła wyryć napis „to znów nie masz czas”. Piłkarze wiedzieli po co jadą na ten trudny teren. Punkty z Dmosina trzeba było przywieść do Justynowa by marzenia mogły trwać, nie ważne jak, po prostu przywieść. Z takim nastawieniem ruszyła do boju nasza ekipa. Trener musiał w tym spotkaniu radzić sobie bez naszych dwóch piłkarzy odpowiedzialnych za zdobywanie goli – Krzyśka Pawlaka i Grzegorza Kopcia. Z tego też powodu w napadzie zagrał Igor Jagodziński, a wspierać go mieli ofensywnie nastawieni skrzydłowi Kacper Ambrozik i Kamil Karpiński. Środek pola został zabezpieczony dodatkowym graczem, został nim Tomek Wachowiec, który zawsze na boisku zostawiał całe serducho i pół wątroby. Kluczem do sukcesu było powstrzymanie ofensywnych skrzydeł Dmosina oraz wygranie walki w środku pola.

Od pierwszego gwizdka sędziego na boisku rozpoczęła się prawdziwa bitwa. Kości trzaskały co chwilę, nikt nie odstawiał nóg. Widać było, że obie drużyny nie odpuszczą. Walka toczyła się głównie w środku pola. Optyczną przewagę uzyskali miejscowi ale niewiele z tego wynikało. Największe zagrożenie bramki Justynowa stanowiły ostro bite rzuty rożne. W 25 minucie Błękitni mieli rzut wolny z ok 25 metrów ale strzał napastnika gospodarzy pewnie obronił Paweł Worotnicki. W 32 minucie Michał Biernacki pokazał co znaczy walka o każdą piłkę. Pomknął do wydawałoby się straconego podania na lewe skrzydło i wywalczył rzut z autu. Po dwóch przebitkach piłkę w polu karnym otrzymał Igor Jagodziński, który niczym profesor zastawił futbolówkę przed obrońcą i został przez niego sfaulowany. Do karnego podszedł Patryk Kiński i niczym profesor strzelił nie do obrony. Silny mierzony strzał w róg bramki i wielka radość w szeregach gości. Stracona bramka rozzłościła graczy Błękitnych. Ich ataki stały się coraz bardziej intensywne ale kończyły się na dobrze grającej formacji defensywnej LZS-u. Justynów nastawił się na kontrataki. Po jednym z takich wypadów, wymianie piłki Igora Jagodzińskiego z Michałem Biernackim centymetrów zabrakło Kacprowi Ambrozikowi do strzału na bramkę w bardzo dobrej pozycji. Minutę po tym wydarzeniu błąd popełnił najbardziej doświadczony zawodnik LZS-u Paweł Wototnicki. Wybiegł on do dalekiego podania z głębi pola poza swoje pole karne, źle obliczył lot piłki i musiał ratować się złapaniem futbolówki na 18 metrze. Konsekwencja mogła być tylko jedna. Czerwona kartka i do bramki wszedł nierozgrzany Damian Lewosiński. Trener z boiska zdjął Patryka Kińskiego. Na szczęście rzut wolny zablokowany został przez graczy w murze. Kibice zastanawiali się czy justynowianie będą w stanie przez całą drugą połowę skutecznie odpierać ataki rozpędzonego przeciwnika. W przerwie trener musiał zmienić ustawienie zespołu. Na lewą obronę przeszedł Tomek Wachowiec, a miejsce w środku pola zajął Marcin Milczarek, który uprzedzając fakty zagrał kapitalne zawody. LZS Justynów zagrał jedną z najbardziej mądrych pod względem taktyki połówek meczowych. Do minimum ograniczył siłę Dmosina. Regulował tempo zawodów, raz zwalniał akcję innym razem przyśpieszał i znajdował drogę pod bramkę rywala. W 49 minucie po indywidualnej akcji Igor Jagodziński poprzestawiał obrońców rywali jednak nie zmieścił piłki w okienku bramki Dmosina. Ataki błękitnych były chaotyczne, często kończyły się na obronie justynowian, a jeśli ta dawała się ograć na posterunku stał cichy bohater meczu Damian Lewosiński. Mimo młodego wieku ustawiał się do strzałów gospodarzy idealnie, umiejętnie niczym stary wyga wybijał rywala kradnąc cenne sekundy, wychodził w tempo do wysokich piłek i grał czujnie na przedpolu. A gdy zdarzyło mu się wypluć piłkę po ostrym strzale napastnika Błękitnych asekurowali go obrońcy. W 75 minucie na boisku za poobijanego Michała Biernackiego pojawił się Adrian Rzepecki i była to kolejna doskonała decyzja trenera. Rzepa umiejętnie przytrzymał piłkę, a w odpowiednim momencie zagrywał do wolnych partnerów. Tak był w 84 minucie gdy obsłużony Kamil Karpiński na prawym skrzydle idealnie dośrodkował do Tomka Wachowca, którego w ostatniej chwili zablokowali obrońcy. W 86 minucie doszło do starcia w którym brutalnie faulowany Sylwek Kurnatowski odepchnął gracza rywali. Na boisku powstał spory bałagan, który był efektem bierności sędziego podczas innych stykowych sytuacji w tym meczu. Obaj gracze dostali czerwone kartki i na boisku zrobiło się bardzo luźno. Na szczęście Justynów nie dopuścił zrezygnowanych graczy Błękitnych do swojej bramki i zwycięstwo stało się faktem.

Na pochwały zasłużył cały zespół. Idealnie zagrała formacja defensywna asekurowana przez środek pola. Nasz para środkowych obrońców wygrała dziś większość pojedynków. Boki nie dały rozwinąć się skrzydłowym, a Igor w przodzie siał postrach wśród obrońców rywala. Na taki mecz czekaliśmy długi czas. Taki mecz może ponieść tą drużynę do wysokich celów. Takich piłkarzy chcemy oglądać w kolejnych meczach.

Błękitni Dmosin – LZS Justynów 0:1 (0:1).

Bramka: Patryk Kiński 33’ (karny)

LZS Justynów: Worotnicki – Szumicki, Sapiński, Pankiewicz, Kurnatowski, Karpiński, Wachowiec, Biernacki (75’ Rzepecki), Kiński (44’ Lewosiński), Ambrozik (45’ Milczarek), Jagodziński.

M.P.

 

 

 

 




Ostatni mecz
Biuletyn
Jeśli chciałbyś otrzymywać informacje na temat naszego klubu, pozostaw maila.